czwartek, 3 marca 2016

Kazimierz & Sandomierz na weekend i nie tylko..

W jeden z lipcowych weekendów wybraliśmy się na wschód Polski. Odwiedziliśmy Sandomierz, Kazimierz-Dolny oraz okoliczne miejscowości i atrakcje turystyczne.
Pierwszy przystanek zrobiliśmy w miejscowości Kurozwęki, żeby zobaczyć mieszczący się tam Pałac. Wśród atrakcji, znajdziemy nie tylko zwiedzanie Pałacu, ale także można udać się na wycieczkę wozem „Safari bizon”, który zawiezie nas do miejsca w którym można zobaczyć z bliska bizony. Znajdziemy tu także mini zoo, a także plac zabaw dla dzieci. Po krótkim postoju udaliśmy się dalej.
Kolejnym punktem był Zamek Krzyżtopór w Ujeździe. (wstęp 10 zł) Potężna ruina zamku mieści się z dala od głównych dróg, od większych miejscowości, można powiedzieć że wyrosła przed nami wśród pól i łąk. Ruiny zamku zajmują powierzchnię 1,3 ha a ogrody z kolei 1,6 ha. Jedna z najpiękniejszych ruin zamku, jakie dotychczas widzieliśmy zrobiła na nas ogromne wrażenie. Pełen zakamarków, korytarzy, a wszystko świetnie przygotowane dla turystów. Zwiedzanie jest zaprojektowane w postaci specjalnie oznaczonych tras, dzięki czemu na pewno przejdziemy każdym korytarzem, wzdłuż każdego muru i zobaczymy zamek z każdej strony. Nie sposób opisać tego miejsca słowami, to po prostu trzeba zobaczyć.
Kolejne miejsce to Baranów Sandomierski, w którym mieliśmy okazję zobaczyć znajdujący się tam Pałac, nazywany także „małym Wawelem” wraz z przyległym do niego parkiem. Wzniesiony został pod koniec XVI wieku w miejscu średniowiecznego obronnego dworu rycerskiego. Przy wejściu do Pałacu, można zobaczyć Rycerską Zbrojownię wraz z używanymi w tym okresie narzędziami tortur. Niestety wejść do środka nam się nie udało, ponieważ trwały tam przygotowania do odbywającego się tego dnia wesela.

Tego dnia dotarliśmy także do Sandomierza, tutaj poświęciliśmy zdecydowanie więcej czasu na zwiedzenie tego pięknego miasta. Ciężko znaleźć tutaj miejsce parkingowe, nawet w weekend, a jeśli już coś się trafi to jest to dość oddalone od Starej części miasta, tej najbardziej urokliwej. Zabytki architektury przeplatają się tutaj z nowoczesnymi budynkami, kamienicami, sklepami i restauracjami. Na wejściu wita Nas Brama Opatowska
będąca fragmentem murów miejskich wraz z basztami. Na północnej elewacji zabytku, można zobaczyć oryginalnie zachowaną prowadnicę, po której opuszczano kratę zamykającą wjazd do miasta. Brama ta jest jedyną zachowaną z czterech bram sandomierskich murów obronnych oraz jedną z najlepiej zachowanych w Polsce. Po krótkim spacerze wybrukowanymi uliczkami docieramy do serca Sandomierza – Rynku wraz z Ratuszem, wzniesionym w drugiej połowie XIV wieku. U góry zbudowano jedną z najpiękniejszych attyk ratuszowych w Polsce. Obecnie znajdziemy w nim kawiarnię, muzeum, sale reprezentacyjne oraz Urząd Stanu Cywilnego.
U stóp ratusza stoi kolumna z figurką Niepokalanej Madonny. Schodząc uliczka wzdłuż Bazyliki Katedralnej (znowu trafiliśmy na ślub i nie było możliwości zrobienia zdjęcia pokazującego jak ogromna jest ta Katedra, ani też nie udało się nam wejść do środka) doszliśmy uliczką do Zamku Królewskiego, który wznosi się na niewielkim wzniesieniu. 
Zbudowany w XIV wieku na miejscu wcześniejszego grodu. Zamek ten pełnił różne funkcje. W I połowie XVI w. przebudowano go na rezydencję renesansową wg projektu mistrza Benedykta, w dalszych latach został wysadzony przez Szwedów, a jego jedynie ocalałe zachodnie skrzydło odbudowano, czego efektem było powstanie korpusu zamkowego typu pałacowego, a po roku 1825 obiekt zaadoptowano na więżenie i nadano mu klasycystyczny wygląd. Obecnie po remontach, niezbędnych praca adaptacyjnych mieści się tutaj Muzeum Okręgowe. Nieopodal Zamku, oddalając się trochę od centrum miasta, można się przejść wąwozem Królowej Jadwigi, który rozdziela wzgórza Świętojakubskie i Świętopawelskie. Wąwóz mierzy zaledwie pół kilometra, ale za to lessowe ściany dochodzą do 10 m wysokości. Nie jest to wymagający dużych nakładów siły wąwóz, dlatego warto się nim przespacerować. Przy bramie wjazdowej do dawnego Dworku Strużyńkich, a obecnie hotelu „Sarmata” znajdziemy tzw. Latarnię Chocimską, najstarszą latarnię miejską w Sandomierzu. Według legendy została ufundowana około 1680 roku przez rycerzy Chorągwi Ziemi Sandomierskiej, którzy szczęśliwie wrócili do domu po zwycięskiej bitwie wojsk hetmana Jana Sobieskiego z Turkami pod Chocimiem w 1673 roku.
Sandomierz posiada także inne atrakcje i zabytki. W tym Podziemna Trasa Turystyczna, będąca systemem dawnych XIV i XV wiecznych piwnic, w których kupcy sandomierscy składowali swoje towary handlowe. Utworzono ją poprzez połączenie dawnych piwnic i podziemnych składów. Spacer ten wynosi zaledwie 470 m, a prowadzi on pod ośmioma kamienicami. Znajdziemy tutaj także wiele kościołów, synagogę, muzea oraz dworki, w większości zaadoptowane obecnie na hotele bądź na kawiarnie i restauracje.
Ostatnim przystankiem dzisiejszego dnia był Kazimierz-Dolny, zwany także Kazimierzem nad Wisłą. Jednakże po drodze natknęliśmy się na ukryty wśród drzew, na wzniesieniu Cmentarz Żołnierzy Armii Radzieckiej. Prowadziły do niego szerokie stopnie, wyłożone starymi kamiennymi płytkami. Wszystkie groby były zadbane, na niektórych leżały świeże kwiaty, niektóre podpisane, ze zdjęciami inne natomiast nieznane. Klimatyczne, ciche i spokojne miejsce.
Przed wjazdem do miasta, warto się zatrzymać przy drodze, aby zobaczyć pomnik upamiętniający losy Żydów kazimierskich. Znajduje się ona na terenie dawnego cmentarza żydowskiego, gdzie podczas II wojny światowej odbywały się masowe egzekucje Żydów i Polaków. Większość nagrobków zostało użyte do wybrukowania dziedzińca kościoła Reformatów, który był siedzibą Gestapo. Z ocalałych fragmentów macew wzniesiono i utworzono „Ścianę Płaczu”
Największą atrakcją tej miejscowości jest renesansowy rynek, dość niewielki, ale zawierający całą esencję tego miasteczka. Rynek otaczają z trzech stron kamienice wzniesione w XVI i XVII wieku. Czas ten to złote lata Kazimierza, który dzięki położeniu na szlaku handlowym bardzo szybko się bogacił. Dzięki temu teraz możemy podziwiać pełne przepychu kamienice, będące siedzibą znamienitych rodów Przybyłów, Celejów i Górskich, a na środku rynku wznosi się malownicza studnia z czarnym, drewnianym daszkiem.
Nieopodal rynku znajduje się kościół farny św. Jana Chrzciciela i Bartłomieja. W środku można zobaczyć jedne z najstarszych organów w Polsce.
Wędrując odrobinę pod górkę, brukowanymi uliczkami dotarliśmy do ruin zamku, wznoszącego się na niewielkim wzgórzu. Rozpościera się stąd widok na Kazimierz, jest to także idealne miejsce do podziwiania zachodu słońca.
Sam zamek wzniósł Kazimierz Wielki, aby chronić Kazimierz Dolny przed najazdami tatarskimi.
Przy murach klasztoru franciszkanów w Kazimierzu Dolnym mieści się obelisk poświęcony marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Pomnik został postawiony w 78 rocznicę „Cudu nad Wisłą” – czyli zwycięskiej bitwy Wojska Polskiego z Bolszewikami w 1920 r.
Będąc w Kazimierzu nie należy zapomnieć także o wzgórzu Trzech Krzyży, które widać już z rynku, a szlak prowadzący na nią znajduje się niedaleko Ruin Zamku. Krzyże na wzgórzu stoją od 300 lat jako pamiątka po epidemii cholery, która nawiedziła miasto. Wyjeżdżając z Kazimierza Dolnego nie należy zapomnieć o Kogutach, które są tam wypiekane. Będąc z samego rana na rynku, można trafić na ciepłe koguty prosto z piekarni.
Kolejnego dnia udaliśmy się na przeprawę przez Wisłę w Kazimierzu Dolnym. Dzięki temu dostaliśmy się od razu do Janowca, aby zobaczyć malownicze ruiny janowieckiego zamku. Budowla ta zajmuje ponad 700m2 powierzchni,a jej charakterystycznym elementem są pasy na budynku bramnym stojącym na szczycie wysokiej skarpy nad Wisłą. Ruiny z trzech stron otacza naturalny wąwóz oraz strome zbocza, a dostęp do zamku jest jedynie od wschodu krocząc po moście wybudowanym nad otaczającą zamek fosą. Wnętrze zamku zostało bardzo mocno zniszczone, a odrestaurowana część budzi mieszane emocje, ponieważ wygląda zbyt „nowocześnie” w porównaniu do pozostałych ruin.
Kierując się już w stronę domu, zboczyliśmy z drogi, kierując się na Zagnańsk, aby zobaczyć najstarszy oraz największy dąb w Polsce – Dąb Bartek, który obecnie jest chroniony prawem pomnika przyrody. Największy problemem jest próchnienie drzewa, co może doprowadzić do złamania lub wywrócenia się dębu. Na chwilę obecną możemy zaobserwować metalowe pręty, liny, łuki, których zadaniem jest podtrzymanie i uchronienie dębu przed zniszczeniem.
Następnie chcieliśmy zobaczyć Jaskinię Raj, ale niestety okazało się, że należy tam rezerwować sobie miejsce o wiele szybciej, a jeszcze lepiej jeśli zrobiłoby się to z jakąś wycieczką, wtedy wejście było by zapewnione. My niestety wycofaliśmy się ze względu na brak takiej rezerwacji i udaliśmy się na wzniesiony na wzgórzu Zamek w Chęcinach, a właściwie jego ruiny. Trzeba przyznać, że bilety wstępu nie tylko na Zamek ale także i inne zabytki, ruiny w Polsce są bardzo wysokie, w tym przypadku było to 15 zł (o ile dobrze pamiętam) za samo zobaczenie ruin.
Teraz już zostały nam jedynie dwa przystanki na Szlaku Orlich Gniazd na zakończenie weekendowej wycieczki. Pierwszym z nich jest zamek w Mirowie. Jest to jeden z najstarszych zamków na szlaku, usytuowany w malowniczej okolicy, otoczony przez Skały Mirowskie. Obecnie można podziwiać jedynie wspaniałe kamienne mury i wieże, ponieważ wejście zostało zakratowane ze względu na zawalenie się ścian oraz trwające tam konserwacje.
Ostatni przystanek to Zamek w Bobolicach. Zamek ten został gruntownie odrestaurowany z pozostałych po nim małych ruin dzięki czemu teraz można podziwiać jego średniowieczne piękno, a także jest okazja do zwiedzania zrekontrowanych komnat, korytarzy i pomieszczeń. Niestety my dotarliśmy tam jak zamek był już zamknięty, jednakże jak można się domyśleć bilet wstępu również do tanich nie należy (15 zł).
To by było wszystko, z tej krótkiej weekendowej wycieczki. W te okolice na pewno jeszcze wrócimy, ponieważ zostało dużo do zobaczenia i odwiedzenia, także już myślimy gdzie udamy się następnym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz